niedziela, 30 czerwca 2013

Czerwcowe zużycia

Od kilku miesięcy moje zużycia nie są już tak imponujące jak kiedyś, ale i tak cieszę się z faktu, iż cokolwiek udaje mi się zdenkować. W czerwcu do kosza poszły głównie opakowania powyżej stu mililitrów, czyli niezbyt małe, ale też nie ogromne. Może i nie mam się z czego cieszyć, ale pokażę te śmieci :D


Joanna Naturia Maseczka regenerująca
Miałam napisać o niej dłuższą recenzję, ale uznałam, że krótszy opis wystarczy. Lubię kosmetyki Joanny z serii Naturia, miałam kiedyś odżywki bez spłukiwania i sprawdzały się bardzo dobrze. Ta niebieska maseczka też była niczego sobie. Nieźle wygładzała i nawilżała włosy, zmiękczała je. Łatwiej się rozczesywały, nie były obciążone, mimo że zazwyczaj nakładałam dość dużą porcję. Miała ładny, kwiatowy zapach, niedrażniący, przyjemny. Ogólnie jej działanie mi się podobało, ale nie na tyle, żeby kupić ponownie. Znam dużo lepsze produkty.

L'Biotica Biovax Intensywnie regenerująca maseczka Naturalne oleje - argan, makadamia, kokos 
Dostałam ją jako nagrodę w konkursie "Czapki z głów" Biovax. Dłuższa recenzja pojawi się za kilka dni. Póki co napiszę tylko tyle, że maseczka przypadła mi do gustu. Włosy bardzo ją polubiły, z każdym użyciem były w lepszej kondycji. Produkt świetnie zmiękcza i nabłyszcza włosy i widocznie regeneruje. Moja czupryna uwielbia olejki bez względu na to, czy nakładane na kilka godzin, czy to maskach i odżywkach. Tutaj ponadto ładny zapach i bogata, bardzo gęsta konsystencja.
.........
t
BeBeauty Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu
Wielbiony przez rzesze blogerek płyn zdobył także moje serce. Jest genialny do przemywania twarzy rano, tuż po przebudzeniu. Znakomicie odświeża i oczyszcza. Makijaż robię bardzo rzadko, ale skoro już robię, to zmywam tym płynem. Nie używam ciężkich kosmetyków ani wodoodpornych także nie muszę trzeć skóry. W użyciu mam już drugą butelkę, jeśli uda mi się upolować kolejne to oczywiście będę używać dalej. Jeśli nie - trudno, poszukam zastępcy.

BeBeauty Normalizujący żel-peeling oczyszczający
Zanim skusiłam się na niego, używałam żelu Himalaya Herbals i uważałam, że był świetny i naprawdę taki jest. Ostatnio jednak męczyłam się ze suchymi skórkami i potrzebny mi był delikatny zdzierak do codziennego używania. Żel BeBeauty sprawdził się znakomicie. Drobinki były malutkie, jednak dość ostre i świetnie ścierały martwy naskórek. Nie wywołał żadnych podrażnień, zaczerwienienia ani innych nieprzyjemnych efektów. Cera była oczyszczona, wygładzona i promienna, niewysuszona, a i nie produkowała więcej sebum niż zazwyczaj, może nawet mniej.

   
 Nivea Anti-perspirant Stress Protect Stick
Nie używam antyperspirant w sprayach i kulkach. Wolę sztyfty, bo się nie kleją i jak dla mnie są przyjemniejsze w użyciu. Bardzo lubię sztyfty od Nivea, mimo że zawierają aluminium. Wcześniej miałam wersję Dry Comfort i też dobrze się spisywała. Stress Protect najlepiej sprawdza się w dni, kiedy na termometrze jest mniej niż trzydzieści stopni. Przy wyższych temperaturach lub dużym wysiłku nadal dobrze chroni, chociaż pachy są wilgotne, ale bardzo lekko. Ogółem sprawdza się bardzo dobrze, nie pocimy się w ogóle, a jeśli już, to prawie niezauważalnie. Nie ma mokrych plam na ubraniach ani niczego w tym stylu. Nie wiem, czy kupiłabym ponownie.

 Acnefan Krem do pielęgnacji cery trądzikowej
Ile razy ja już o nim pisałam! To mój ulubiony krem do twarzy ever. I do stosowania punktowego, i na całą twarz wieczorem oraz w dni bez słońca, kiedy nie nakładam filtra. Skóra staje się wygładzona, miękka, jasna i co najważniejsze - matowa przez cały dzień. Ponadto nie podrażnia i nie zapycha, łatwo się rozprowadza i nie wysusza.

Tisane Balsam do ust
Pokazywałam go już tyle razy, że trudno zliczyć. Moje usta uwielbiają Tisane! Staja się miękkie, gładkie, nawilżone, zero suchych skórek, podrażnień. Nałożony cieniutką warstwą pod błyszczyk czy szminkę sprawia, że produkt kolorowy łatwiej się rozprowadza, nie wysusza i lepiej wygląda. Ponadto zapach balsamu jest bardzo ładny, miodowy i sprawia, że używanie Tisane jest jeszcze przyjemniejsze!


Yves Rocher Hydra Vegetal Żel-krem intensywnie nawilżający 24h
Miałam już kiedyś próbkę tego kremu i spodobał mi się. Po zużyciu kolejnej mam takie same odczucia. Krem ma świetną konsystencję, nie jest ciężki i szybko się wchłania. Skóra jest odczuwalnie odświeżona i w szybkim tempie nawilżona. Ogólnie kusi mnie zakup pełnowymiarowego opakowania oraz cała seria, kiedyś na pewno ulegnę.

Farmona Dermacos Anti Redness Krem ochronno - łagodzący SPF15  
Jestem wręcz przeczulona na punkcie swojej cery. Nie podobam się sobie, kiedy moja twarz jest opalona. Lubię jej odcień i chcę go zachować, a poza tym ważna jest dla mnie ochrona przed promieniowaniem. Używam więc kremów z filtrem. Obecnie jest to BabyDream SPF50+ i chociaż sprawdza się świetnie, to na mniej słoneczne dni wolałabym coś lżejszego. I na pewno wybrałabym ten od Farmony! Dobrze się rozprowadza, lekko nawilża, nie bieli i szybko się wchłania. Nie daje stuprocentowego matu, ale nie jest źle. Przynajmniej nie świeci się jak smalec :> Jeśli go gdzieś spotkam to kupię na zimę.

Eveline Scarlett 569
Mój ukochany, bardzo jasny, mleczny róż niestety idzie do kosza. Miałam go ponad półtora roku i używałam bardzo często. W opakowaniu zostało jakieś 3mm od dna, także niewiele. Po pierwsze, nie dało się tego w żaden sposób wyjąć i pomalować paznokci. Po drugie, emalia bardzo zgęstniała, co w połączeniu z punktem pierwszym dało werdykt - do kosza! Lakier sechł długo, ale na paznokciach wyglądał niesamowicie naturalnie i elegancko, będę musiała poszukać zastępstwa.

   
Yves Rocher Riche Creme Intense Regenerating Care 
Zbyt mała próbka, by cokolwiek o nim napisać, oprócz tego, że konsystencja przyjemna, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Zapach przyjemny, niedrażniący.


A jak Wam idzie denkowanie? :))   

piątek, 28 czerwca 2013

Miyo x2. Miyo Mini Drops 115 Lucky + Miyo Mini Drops 131 Gold Star

Podczas trwania paznokciowej akcji Kolorowe lato pokazywałam Wam trzy lakiery Miyo, z czego dwa są zupełnie nowe. Pisałam też, że miętowy świetnie wyglądałby ze złotymi dodatkami i korzystając z wolnej chwili zmyłam kiwi od Essence i wymalowałam to, co za chwilę pokażę. Nie przypuszczałam, że będzie tak świetnie wyglądało! Teraz jestem już całkowicie pewna, że będę nosiła takie połączenie w trakcie wakacji.

Użyłam lakierów Miyo z serii Mini Drops - Lucky i Gold Star. Pierwszy z nich to prześliczna mięta, raz zielona, raz bardziej niebieskawa. Drugi jest pięknym złotkiem, prawdziwie złotym, ale nie mocno żółtym. Tworzą naprawdę udane połączenie! Mięta jest kremowa, złoto to kryjący lakier z maleńkimi glassflecked. Z daleka widać po prostu błyszczącą zieleń, wszystko wyjaśnia się po bliższym przyjrzeniu :)

Lubię lakiery Miyo za to, że nie są gęste i łatwo się rozprowadzają. Tak było również z Lucky i Gold Star. Do całkowitego pokrycia potrzebowałam trzech warstw, ale przy szybkim schnięciu (około dziesięciu minut na jedną warstwę) ich ilość nie stanowi problemu. Kropeczki wykonałam przy użyciu szpilki, a dokładniej jej łepka. To naprawdę łatwa i efektowna metoda, polecam wszystkim!


Pierwszy raz pomalowałam paznokcie w ten sposób tzn. ten kolor plus złote kropki, ale niesamowicie mi się podoba :)

Podoba się? ;))

czwartek, 27 czerwca 2013

Nie samymi kosmetykami żyje Hikki, czyli zakupy biżuteryjne z Katherine.pl

Oprócz kosmetyków uwielbiam biżuterię. Najczęściej noszę pierścionki, czasem kolczyki, rzadziej łańcuszki i bransoletki. Kiedy dowiedziałam się, że Atina  robi zbiorowe zamówienie na Katherine.pl, nie wahałam się ani chwili i szybko się dopisałam. To wydarzenie miało miejsce na początku czerwca, świecidełka już od kilkunastu dni są u mnie, a ja złożyłam drugie zamówienie, tym razem na blogu Świat Blanki :) Obiecuję pokazać kiedy dojdą, a dzisiaj zapraszam na łupy poczynione dzięki Atinie :*


Kusiło mnie mnóstwo rzeczy, jednak nigdy wcześniej nie miałam styczności z tą firmą i nie wiedziałam, czy warto wydawać pieniądze na coś, co może okazać się bublem. Okazało się jednak, że biżuteria jest dobrej jakości, a spośród kupionych ozdób tylko dwóch nie będę używać, ale tylko dlatego, że moje palce/uszy są na nie za małe lub za duże.

Wkręty do koka
Kupiłam trzy zestawy po dwie sztuki, jeden z nich dodałam do rozdania. Pokazywały je Anwen i Alina. Ja niestety jeszcze nie nauczyłam się ich obsługiwać, ale na pewno to opanuję, bo z tego, co widziałam na zdjęciach, warto :) Cena za sztukę to około pięćdziesiąt groszy, czyli naprawdę niewiele.

 
Zwijacze do kabla
O zwijaczach do kabla pisała kiedyś Ola, i mimo że nie noszę słuchawek, kupiłam dwa, ponieważ chcę sprawić koleżance prezent, a drugi dla Was, ale o tym innym razem :) Wyglądają uroczo! Zwijacze są średnio miękkie, niewielkie, mam nadzieję, że będą się dobrze sprawować. Cena za sztukę to około 1.40zł, także bardzo opłacalnie!

  
Pierścionek - lisek
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia! Na stronie nie było podanego rozmiaru, a dodatkowo nie ma regulacji, więc trochę się bałam, że będzie za mały. Na szczęście jest idealny! Genialnie wygląda na palcu. Ma śliczne kolory, róż jest półmatowy, reszta błyszcząca. Zdecydowanie największy hit z całej paczki! Kosztował mnie około 1.70zł.

Pierścionek z kryształkami i kolcami
Uwielbiam ćwieki! Ten pierścionek ma szpiczaste kolce, którymi można wyrządzić komuś krzywdę :D Kolor starego złota i błyszczącego granatu to świetne połączenie. Za pierścionek z regulacją zapłaciłam mniej więcej 4.30zł. 

Pierścionek z perełką i wężem
Co tu dużo mówić, skusił mnie wąż :D Jakby nie było, moje drugie imię to Ewa, więc sprawa się wyjaśnia. Motyw tego gada podobał mi się od dawna i wreszcie uległam. Pierścionek naprawdę ładnie wygląda na dłoni, z perełką wygląda naprawdę ślicznie! Za regulowane świecidełko zapłaciłam 2 - 3 złote.


Nausznica - wąż
Co do tego kolczyka miałam pewne zamiary, jednak legły w gruzach - moje ucho jest po prostu za duże! Sama nausznica wykonana jest dobrze, ale błyszczące srebro nie wygląda zbyt ładnie. Kupiłam ją za dwa złote, jeśli ktoś chce to mogę oddać za darmo.
...
Pierścionek z różowym oczkiem
Kupiłam dla siebie, oddaję Wam w rozdaniu. Założyłam go na palec tylko raz, bo jest za ciasny. A szkoda, bo wygląda genialnie! Oczko ma kolor cudnego brudnego różu :) Mam nadzieję, że będzie służył którejś z Was.

Kolczyki - sówki
Motyw sowy, chociaż już nieco oklepany, nadal mi się podoba. Ostatnio przerzuciłam się na kolczyki wkrętki, mocno wiszące przestały mi się aż tak podobać, chociaż są ładne, po prostu muszę od nich odpocząć. Sówki nie należą do mikroskopijnych, są widoczne, ale nie rażą. Moje ukochane stare złoto plus czerwone kryształki tworzą naprawdę udane połączenie. Również nie kosztowały dużo, zaledwie 1.80zł

Pierścionek z białym oczkiem
I znowu moje ulubione stare złoto. Pierścionek jest duży, Ma około czterech centymetrów. Białe oczko nie jest gładkie, tylko jakby pościnane i nieco szpiczaste. Dookoła ma wianuszek liści. Moim zdaniem wygląda to naprawdę ładnie! Kosztował 3.50zł :)  

Kolczyki - różowe wąsy
Bardzo lubię motyw wąsów, ale zamiast tradycyjnych czarnych wybrałam jasnoróżowe. Ładnie wyglądają na uchu, szczególnie do pastelowych stylizacji. Kosztowały około dwóch złotych :)
...........
Jestem bardzo zadowolona z zakupów. Biżuteria jest dobrze wykonana i naprawdę tania. Warto choćby raz zamówić :)
Zamawiałyście kiedyś z Katherine.pl? Podobają się Wam moje łupy?
*** 
Wybaczcie mój brak częstej obecności na blogu. Miałam dużo spraw do załatwienia, dodatkowo nie mogłam przesyłać zdjęć - już mogę, kupiłam czytnik, a poza tym za kilka dni wyjeżdżam na wakacje bez komputera i notatek będzie jeszcze mniej :( Ale maile możecie pisać :)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Mini rodzanie :) ZAMKNIĘTE/ZAKOŃCZONE

Od poprzedniego rozdania minęło już pół roku, czas na kolejne :) Tym razem jeszcze skromniejsze, a nagroda dla jednej, a nie dla dwóch osób. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie i ktoś zgłosi się z nadzieją na wygraną! Zapraszam!


Soraya Piękne ciała Balsam do ciała Wygładzająco-nawilżający
Golden Rose Impression 07
BingoSpa Krem pielęgnacyjny z Zea Mays (olejkiem z kukurydzy)
Vichy Idealia Próbka kremu do twarzy 3ml
Katherine.pl Pierścionek
Katherine.pl Wkręty do koka 2 szt.
Clinique Dramatically Different Moistruizing Lotion 1.5ml
Sisley Suner Soin Autobronzant Hydratant Visage 4ml 
.......
Warunki wzięcia udziału w rozdaniu:
1. Musisz być publicznym obserwatorem bloga Hikki Beauty (warunek konieczny).
2. Możesz wkleić pierwsze zdjęcie z posta w pasek boczny (warunek niekonieczny).
3. Możesz dodać mój blog do blogrolla (warunek niekonieczny).
4. Możesz napisać notatkę na temat rozdania - oddzielną lub przy okazji innego posta (warunek niekonieczny).

1. Nagrodę wysyłam tylko osobie mieszkającej lub przebywającej w Polsce.
2. Kosmetyki oraz biżuteria są nowe i nieużywane, kosmetyki nie są przeterminowane.

3. Fundatorem nagród jestem ja oraz poniekąd firmy, które udostępniły mi produkty do testów.
4. Zgłoszenia mogą wysyłać tylko publiczni obserwatorzy tego bloga. Osoby niepełnoletnie muszą posiadać zgodę rodziców/prawnych opiekunów.
5. Zwycięzcy zostaną wyłonieni za pomocą maszyny losującej.
6.  Zwycięzcę ogłoszę do 7 dni od zakończenia zabawy, następnie będzie on miał 3 dni na skontaktowanie się ze mną.
7.  Zgłaszając chęć udziału w rozdaniu akceptujesz warunki tego Regulaminu i wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz.U.Nr.133 pozycja 883). 10. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.).
8. Blogi typowo rozdaniowe nie mogą brać udziału w konkursie.
 .
ROZDANIE TRWA OD 24 CZERWCA DO 24 LIPCA DO GODZINY 23:59.
Obserwuję jako:
E-mail:
Lubię na facebooku jako: TAK - inicjały /NIE
Obserwuję na bloglovin': TAK/Nie 
Blogroll:
Notatka:
Pasek boczny: 
Kto chce? :)) 

niedziela, 23 czerwca 2013

Kolorowe Lato - podsumowanie

Czas na podsumowanie paznokciowej akcji "Kolorowe Lato"! Chociaż zamieściłam tylko trzy posty, świetnie się bawiłam i znalazłam naprawdę dobrej jakości lakiery :) Dziękuję Malinie za zainicjowanie tej i wielu innych akcji, jesteś wielka! 

Miyo Mini Drops Lucky


Miyo Mini Drops Gold Star
KLIK 


Polubiłam wszystkie, ale moim hitem zostaje Provocation, ulubieniec minionych wakacji :)

Miyo Mini Drops Provocation
KLIK 


Wszystkie są z Miyo i są naprawdę dobrej jakości! Nigdy nie współpracowałam z tą firmą, ten post nie jest ich promocją, po prostu lubię Miyo :)

 Podobają się Wam? Który najbardziej?

sobota, 22 czerwca 2013

Krem, który nie wie, jak to jest mieszkać w drogerii. Ecolab Silonda Lipid Emulsja o działaniu pielęgnującym i regenerującym skórę

Kremowanie dłoni to niezwykle ważna sprawa nawet przy takim upale jak dzisiaj. Szczerze mówiąc, nawet nie wyobrażam sobie jak tragicznie wyglądałyby moje ręce, gdybym nie raczyła ich porcją jakiegoś mazidła. Mają tendencję do szybkiego wysuszania i ściągnięcia skóry, dlatego krem jest podstawą. Tego kremu zaczęłam używać mniej więcej półtora miesiąca temu i chociaż może nie jest idealny, to używam, bo nawet sporo pomaga i zużyję bez męki :) Od razu zaznaczę, że emulsja nie jest dostępna w drogeriach, a jedynie w aptekach. 

 Ecolab Silonda Lipid Emulsja o działaniu pielęgnującym i regenerującym skórę

Krem, czy też emulsję, zapakowano do prostokątnego opakowania ze średnio miękkiego plastiku mieszczącego aż pięćset mililitrów produktu. Jest białe, ale trochę prześwituje, poziom zużycia widać średnio, gdyż krem oblepia ścianki. Posiada nakrętkę z klapką, pod którą znajduje się niezbyt duży, ale wystarczający otwór. Z przodu i z tyłu zamieszczono naklejki, które na razie trzymają się dobrze. Szata graficzna może piękna nie jest, ale nie przeszkadza mi ten fakt. Opakowanie uznaję za niewygodne i nieporęczne. Jest duże, kanciaste, a kiedy krem się kończy wydobycie go to męczarnia.   


Krem jest gęsty, ale nie zbity czy twardy jak masło. Rozprowadza się bardzo dobrze, nie ślizga i nie spływa. Pozostawia lekki film, jednak nie jest on tłusty, tępy ani przeszkadzający. Znika po kilku minutach, także zupełnie nie uważam tego efektu za mankament. Wchłania się dość szybko, już minutę po nałożeniu nie będziemy zostawiać na przedmiotach tłustych odcisków palców. Ze względu na dużą pojemność, gęstość oraz to, że do nasmarowania obu dłoni potrzeba ilości wielkości ziarnka grochu sprawia, że emulsja jest bardzo wydajna.

Zapach emulsji nie jest zbyt piękny. Nie pachnie wprawdzie aptecznie, ale na pewno nie kwiatowo ani słodko. Nie jest też nieprzyjemny, raczej lekki i neutralny, ale do piękności brakuje mu bardzo dużo. Znika kilka minut po wchłonięciu kremu w skórę.

Produkt przede wszystkim nie szkodzi. Lekko nawilża i natłuszcza, pomaga pozbyć się suchych placków i zapobiega nadmiernemu wyparowywaniu wody. Nie tłuści skóry, ale jakoś dziwnie się czuję z nim na dłoniach. Mam wrażenie takich "papierowych" rąk, jakby suchych, chociaż takie nie są. Sam krem jest nie najgorszy, zużyję go, ale później pożegnamy się raz na zawsze.

  
Z kremem całkiem się polubiliśmy, ale jest coś, co mi w nim nie odpowiada. W sumie nawet nie wiem co, ale czuję to za każdym razem.

Używałyście kiedykolwiek kosmetyków Ecolab?  

wtorek, 18 czerwca 2013

Kolorowe Lato #3 - Miyo Mini Drops Provocation

O tym lakierze pisałam już dość dawno, mianowicie około roku temu. Dzisiaj postanowiłam wspomnieć o nim, ponieważ jest naprawdę godny uwagi i nie wypada o nim zapomnieć. Niebieskości na paznokciach uwielbiam, a Provocation jest moim ulubionym odcieniem. Lakier prezentuję przy okazji akcji Kolorowe Lato, niestety u mnie regularność dodawania postów mocno kuleje i myślę, że w ramach akcji nie pojawi się więcej manicure'ów. Ostatnio maluję paznokcie rzadko, prawie wcale, mam nadzieję, że wybaczycie mi tak małą ilość postów lakierowych.

Miyo Mini Drops Provocation to cudowny odcień niebieskiego. Bardzo mocny, nie pastelowy, ale też niezbyt ciemny. Naprawdę żywy, intensywny, wakacyjny, jednak nie neon. Nie da się go nie zauważyć! Nie zawiera żadnych drobinek, nawet najdrobniejszego pyłku, jego wykończenie jest kremowe. Ładnie błyszczy bez topa nawierzchniowego.

Lakier rozprowadza się świetnie, nie smuży, nie zalewa skórek, nie robią się pęcherzyki. Do pełnego krycia potrzeba dwóch dość cienkich warstw. Schnie około dziesięciu minut na warstwę. Nie odbarwia paznokci, ale ja zawsze nakładam bazę przed malowaniem.


Provocation jest jednym z moim ukochanych lakierów. W sumie to mój pierwszy Miyo, obecnie posiadam trzy różne i wszystkie lubię.

Podoba się Wam?

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Lubić czy nie lubić? Uwielbiać! BeBeauty Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu

Biedronkowy płyn micelarny stał się hitem już jakiś czas temu. Dość długo opierałam się i nie dawałam skusić na zakup, ale mniej więcej miesiąc temu uległam. Teraz mogę szczerze przyznać, że to był niesamowicie poprawny krok w pielęgnacji twarzy! Już na początku posta napiszę Wam, że świetnie sprawdza się nie tylko do zmywania makijażu, który noszę bardzo rzadko, prawie wcale, ale szczególnie do przemywania cery rano. Zdaję sobie sprawę z faktu, iż płyn opisało już mnóstwo blogerek, mam jednak nadzieję, że moja recenzja nie zaszkodzi :)

 BeBeauty Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu

Płyn znajduje się w zgrabnej buteleczce mieszczącej 200ml produktu. Opakowanie jest przezroczyste, widać poziom zużycia. Wykonano je ze średnio grubego, ale wytrzymałego plastiku. Płyn wypływa dzięki popularnej ostatnio nakrętce z przyciskiem z jednej strony. Naciskamy, a po przeciwnej stronie pojawia się niewielki, ale wystarczający otwór. Kosmetyk ma konsystencję wody, więc wydostaje się bardzo szybko i bezproblemowo. Naklejki zamieszczono dwie, zawierające wszystkie potrzebne informacje. Szata graficzna produktu bardzo przypadła mi do gustu. Połączenie czerni napisów z bielą i niebieskim wygląda bardzo estetycznie.


Jak już wspominałam, płyn ma konsystencję wody. Aby go użyć, należy oczywiście wylać trochę kosmetyku na wacik/płatek kosmetyczny. Produkt jest całkiem wydajny, to moja druga butelka. Poprzednia wystarczyła na miesiąc codziennego używania. A trzeba Wam wiedzieć, że każdego ranka przemywam nim twarz. Nie stosuję już później żelu do mycia, po wchłonięciu micela wklepuję krem.

Produkt ma bardzo świeży, przyjemny zapach. Oprócz właściwości pielęgnacyjnych bardzo cenię sobie ten aromat, szczególnie rano lub gdy przemywam cerę podczas upałów. Bardzo dobrze odświeża, jednak nie chłodzi, ale nie oczekuję tego od micela. Zapach nie jest zbyt intensywny, przytłaczający, nie drażni nosa.

Płyn micelarny BeBeauty przede wszystkim świetnie oczyszcza skórę z potu, kurzu, sebum i kosmetyków kolorowych. Zmywa wszelkie zanieczyszczenia, ale delikatnie, nie podrażnia skóry. Staje się ona promienna, gładka i miękka. Jak już pisałam, używam co rano zamiast żelu i moja cera wyraźnie to polubiła. Co do demakijażu, usuwa cienie, pudry dość szybko. Jedynym minusem jest fakt, że gdy naleje się do oczu to ostrzegam - może piec. Na szczęście jest to chwilowe.


Moja cera bardzo polubiła ten płyn. Kolejnym jego plusem jest też cena, naprawdę niska, zaledwie 4 - 5zł. Podobno płyn ma być wycofany, będę tęsknić i jeśli mi się uda, to dokupię sobie jeszcze ze dwie butelki.

Znacie, macie, lubicie?

piątek, 14 czerwca 2013

Nie dość, że dzika, to jeszcze w paski! Manhattan Colour Loop Lipgloss 65H Wildberry

Kocham mazidła do ust, wiecie o tym nie od dziś. Nic dziwnego więc, że gdy zobaczyłam błyszczyk będący bohaterem tego posta nie mogłam się oprzeć i natychmiast go kupiłam. Spodobał mi się tak bardzo, że po dwóch dniach wróciłam do Pepco i wyszłam z wersją nude. Jeśli jesteście ciekawe co mnie tak urzekło, zapraszam na dalszą część posta!

Manhattan Colour Loop Lipgloss 65H Wildberry

Błyszczyk ma poręczne, zgrabne, tradycyjne opakowanie w formie walca. Jest przezroczyste dzięki czemu widać cudne kolory wewnątrz. Nakrętka odkręca się łatwo, nie trzeba się siłować, ale samoistnie się nie otworzy. Aplikator w formie gąbeczki, która nie drapie i kłuje ust. Nabiera odpowiednią ilość produktu tzn. tyle, że wystarcza mi na pokrycie obu warg. Napisy są czarne, tak samo nakrętka. Litery się nie ścierają, na opakowaniu jest tylko jedna, mała naklejka. Uważam, że kolor czarny jest najlepszym możliwym rozwiązaniem, nie wygląda tanio ani bazarowo.


Błyszczyk jest gęsty, nie należy do tych bardzo śliskich i lepkich, do których przyklejają się włosy. Rozprowadza się znakomicie, dobrze kryje, nie jest pół transparentny Nie daje też bardzo mocno błyszczącego wykończenia. Owszem, błyszczy, ale niezbyt intensywnie, nie jest matowy. Nie zawiera żadnych drobinek ani shimmera. Na ustach utrzymuje się około półtorej godziny, uważam to za przyzwoity wynik.

Odcień to 65H Wildberry. W opakowaniu błyszczyk ma zakręcone, trójkolorowe pasy - niezwykle mocno rozbielony, pastelowy róż, dość intensywny, landrynkowy róż oraz brąz z nutą bordo. Podczas nabierania aplikatorem produkty barwy mieszają się tworząc prześliczny odcień. Według mnie jest idealny na wiosnę i lato. Widoczny, ale nie kontrowersyjny. Wygląda dziewczęco i słodko.

Wygląda naprawdę świetnie! Nie podrażnia ust. Nie wysusza, ale też nie nawilża, do tego służy balsam. Dodaje twarzy energii, od razu cera wygląda promienniej i żywiej!


Pokochałam ten błyszczyk od pierwszego maźnięcia! Noszę go często na zmianę z wersją nude, którą też niedługo pokażę.

środa, 12 czerwca 2013

Kulturowe podsumowanie miesiąca maja

Tegoroczny maj upłynął mi pod znakiem czterech książek i takiej samej ilości filmów. Już na wstępie powiem, że większość bardzo mi się podobała i cieszę się, że miałam z nimi kontakt. Poza tym dodam, że w tym miesiącu to ostatni odcinek podsumowań - nie będę zamieszczać włosowej aktualizacji, mało co się zmieniło a włosy wyglądają niemal identycznie. Póki co zapraszam na kulturowe podsumowanie :)


Nic nie poradzę, że opowieści fantastyczne sprawiają, iż odpływam i nie chcę wracać ;) Czytając Złoty Kompas będący pierwszą częścią Mrocznych Materii Pullmana doznałam takiego odlotu i nic na to nie poradzę. Tak, już na samym początku powiem, że niesamowicie mi się podobała! Książka opowiada o Lyrze wychowującej się w Kolegium Jordana, która przez przypadek i ciekawość poznaje prawdę o sobie i świecie. I to nie o jednym, bo światów są miliony. Niebezpieczeństwa i pokusy czekające dziewczynkę połączone z wspaniałym tłem, jakie tworzy zorza, pancerne niedźwiedzie i Pył, porywa - przynajmniej mnie. W maju przeczytałam pierwszą część, a wczoraj skończyłam trzecią. Druga też już za mną. Jak dla mnie niesamowita trylogia!

Nie raz zastanawiamy się nad tym, co zrobimy następnego dnia. A gdyby Jutro miało przynieść tragiczne wydarzenia i wolelibyśmy, żeby w ogóle nie nastąpiło? John Marsden stworzył równie porywającą serię jak Pullman Mroczne Materie. Cykl Jutro opowiada o grupie nastolatków, którzy wybrali się na kilka dni w góry, a gdy wrócili spotkało ich negatywne zaskoczenie. Dorośli zniknęli, dzieci również, pojawiło się mnóstwo żołnierzy, a rodziny są więzione. Nastolatkowie działają w ukryciu, postanawiają walczyć i przeżyć. Muszę przyznać, że z każdą przeczytaną stroną byłam coraz bardziej ciekawa, co będzie dalej! Części jest więcej, ja dorwałam dwie, ale mam nadzieję, że uda mi się upolować kolejne!

Zachciało mi się też Mechanicznej pomarańczy Burgessa. Od samego początku książka razi wymyślonym, nieprawdziwym językiem. Ale nie to jest najgorsze. Dużo bardziej rzucają się w oczy odrzucające czyny piętnastoletniego Alexa i jego kolegów. Chłopcy nie szanują niczego, nocą kradną, biją, mordują niewinnych ludzi w najbardziej okrutne sposoby. Kiedy Alex trafia do poprawczaka (albo więzienia, nie pamiętam dokładnie), nie zmienia się. Dopiero gdy poddają go kuracji polegającej na pokazywaniu drastycznych scen nastolatek powoli zaczyna rozumieć swoje czyny. Myśli, że po wyjściu na wolność wróci do dawnego tryby życia, ale przekonuje się, że nie potrafi, brzydzi się. Niby banalne, ale polecam, warto przeczytać.


Kto w dzisiejszych czasach nie słyszał o Facebooku? Nie mówię, że każdy założył tam swój profil, ale na pewno o nim słyszał. The Social Network to historia powstania popularnego portalu społecznościowego. Mark Zuckerberg, okrzyknięty geniuszem, zdrajcą i miliarderem to dość interesująca postać. Perypetie związane z założeniem go, oskarżenia i triumfy łączą się w ciekawą całość, moim zdaniem wartą obejrzenia. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to wesoła, przebojowa, taneczna komedia, więc fanom tego typu produkcji może się nie spodobać.

Kiedyś już Wam pisałam, że lubię filmy z Angeliną Jolie. Brad Pitt również mi nie przeszkadza. Może Was to zdziwi, ale oceniając Pana i Panią Smith dałam dziesięć punktów na dziesięć. Naprawdę niesamowicie mi się podobało. Kochające się małżeństwo, zatajanie przez nich prawdy tworzą śmieszną, a zarazem bardzo poważną historię. Dwoje bliskich sobie ludzi ukrywa istotne sprawy, a kiedy wszystko wychodzi na jaw, zaczynają walczyć. Udaje im się jednak zorientować, że ich miłość jest tak silna, iż przetrwa. Bardzo polecam!

Lubię od czasu do czasu obejrzeć film animowany. Epoka Lodowcowa 4: Wędrówka Kontynentów nie zrobiła na mnie jednak zbyt dużego wrażenia. Moim zdaniem najlepsza była pierwsza część. Wydaje mi się, że producentowi temat o Mamucie i jego przyjaciołach się wyczerpał i lepiej byłoby zakończyć serię. A o czym opowiada czwórka? O córce mamuta Mańka, Brzoskwince, która chce zacząć umawiać się z chłopakami. W tym czasie Ziemia dzieli się na kontynenty i Maniek, Diego i Sid zostają sami na krze, skąd porywają ich piraci. Pod koniec oczywiście wszystko wraca do normy, bandyci zostają pokonani a rodzina jest w komplecie. Film całkiem przyjemny, aczkolwiek niezbyt pasjonujący.
 
Radośnie śpiewajmy (Joyful Noise) spodobał mi się, jak większość filmów muzycznych. Jest to historia kościelnego chóru śpiewającego gospel i rywalizacja pomiędzy dwoma jego członkiniami. Do tego jeszcze córka jednej z nich zakochuje się we wnuku tej drugiej z wzajemnością. Druga, czyli G.G. pomaga młodym, natomiast matka Olivii przeciwnie. Perypetie rodzinne i nie tylko tworzą pozytywną, wartą obejrzenia mieszankę!


Piosenki bardziej czerwcowe niż majowe, ale to nie zmienia faktu, iż są genialne. Love you so pojawiło się już w tamtym miesiącu, natomiast pozostałe to moje nowe odkrycia. Jak dla mnie genialne :)

Znacie którąś pozycję? Co ciekawego czytałyście/obejrzałyście w maju?

sobota, 8 czerwca 2013

Majowe zakupy

Ostatnio staram się choć trochę ograniczać kosmetyczne zakupy. Z tego powodu nie skusiłam się na nic na promocji -40% na kolorówkę i pielęgnację twarzy w Rossmannie. W maju kupiłam głównie produkty bardzo potrzebne, kilka z nich dostałam w ramach wymiany, od rodziny albo otrzymałam/kupiłam sobie w nagrodę. Poza tym odkryłam kilka hitów, o których niebawem napiszę więcej. W każdym razie cieszę się, że nie wydaję Bóg wie ile :D


W maju skupiłam się głównie na pielęgnacji, wpadło też kilka kosmetyków do paznokci i do ust. Ze wszystkich jestem całkiem zadowolona!


Kupiłam dwie butelki zachwalanego, podobno wycofywanego płynu micelarnego BeBeauty (4,99zł i 4,39zł). Żałuję, że nie zaopatrzyłam się w niego wcześniej. Dobrze zmywa makijaż, nie podrażnia. Stosuję go każdego ranka zamiast żelu do mycia twarzy.


L'Biotica Biovax Intensywnie regenerująca maseczka Naturalne oleje - argan, makadamia, kokos otrzymałam za udział w konkursie "Czapki z głów" organizowany przez Biovax. Recenzję zamieszczę po zużyciu całego opakowania, ale już teraz zdradzę, że świetnie się sprawdza. Bardzo lubię odżywki bez spłukiwania Joanna Naturia, dlatego kupiłam maseczkę z lnem i rumainkiem (6,79zł). Moje włosy bardzo ją polubiły! Olejek łopianowy Green Pharmacy Stymulujący wzrost włosów (5,2zł) już kiedyś miałam, teraz chciałam przypomnieć sobie jego działanie. 


Potrzebowałam dobrego kremu do stóp, dlatego wzięłam Fuss Wohl z łojem jelenia (3,99zł). Naprawdę dobrze się sprawdza! Dalej mamy prezent do cioci-pielęgniarki - emulsję o działaniu pielęgnującym i regenerującym skórkę Silonda Lipid Ecolab. Ta wielka, 500ml butla na pewno wystarczy na długo! Pierwsza buteleczka oleju rycynowego Apteczka Babuni (2,1zł) już się skończyła, dlatego zaopatrzyłam się w drugą. Tisane Balsam do ust (9,5zł) to mój ulubieniec :)


Tutaj mamy trzy bardzo ładne lakiery do paznokci z wymiany. Po pierwsze, dwa maty z Avonu - Matte Nailwear Black As Night i Grey Cement. Naprawdę świetnie wyglądają na paznokciach! Golden Rose Paris 52 jest ciekawym odcieniem niebieskiego, niezależnie od ilości warstw ;)


Polubiłam się ze SLSowymi szamponami do używania co jakiś czas i w związku z tym kupiłam Ziaja Masło Kakaowe Szampon wygładzający (6,15zł). Jak to ładnie pachnie! W Pepco natknęłam się na błyszczyki Manhattan Colour Loop, więc wzięłam wersję Wildberry (7,99zł). Na początku czerwca wróciłam po beżowy. Tradycyjny Nivea Creme (5,99zł) miałam dawno temu, dlatego kupiłam go teraz, kiedy opakowania są takie urocze.


Ostatnie majowe zakupy to dwa lakiery Miyo - Gold Star i Lucky (2x 3,49zł). Świetne kolory i jakość w niskiej cenie. Postanowiłam wbe końcu pozbyć się przebarwień i zakupiłam Nigdy więcej przebarwień Joko (7,5zł) z serii Odżywek szybkiego reagowania. Działa!

Znacie może któryś produkt? Co kupiłyście w maju?

piątek, 7 czerwca 2013

Kolorowe lato #2 - Moje Ty Złotko! Miyo Mini Drops 131 Gold Star

Dzisiaj po raz drugi zaprezentuję Wam post z cyklu "Kolorowe Lato". Przygotowałam lakier, który może i nie jest bardzo letni, ale idealnie komponuje się z wakacyjną miętą. Myślę, że po takim opisie i tytule od razu wiecie o co chodzi :> Tak, tak, dzisiaj przyszedł czas na złotko z FotoMix'a. Jesteście ciekawe? Zapraszam do przeczytania dalszej części notatki!

Miyo Mini Drops 131 Gold Star jest oczywiście złoty. Nie zawiera dużych drobin brokatu, raczej są to glassflecked. Cudnie mieni się w słońcu, świetnie błyszczy i tak naprawdę nie potrzeba już dużo biżuterii. Najlepiej zgrywa się z jasnym jeansem i miętą. Pomalowane nim paznokcie są bardzo gładkie, nie ma żadnych chropowatości.

Lakier naprawdę dobrze się rozprowadza, nie smuży, nie zalewa skórek. Pokrywa paznokcie równomiernie, do pełnego krycia potrzeba dwóch warstw, jeśli ktoś się uprze to można dać trzy. Schnie dość szybko, około pięciu minut na warstwę. Nosiłam go dwa dni i nie zauważyłam startych końcówek, więc nie jest źle.


Podobają Wam się złote paznokcie?

środa, 5 czerwca 2013

Majowe zużycia

Zużycia tym razem naprawdę małe, co nie napawa mnie dumą, ale te kilka pustych opakowań to zawsze lepiej niż nic. Nie udało mi się zdenkować zalegających kosmetyków, do kosza poszły pudełka po ciągle używanych. W śród nich znajdują dwa czy trzy produkty naprawdę świetne, reszta jest w porządku ale nie kupiłabym ponownie. Więcej w dalszej części notatki :)

 
Facelle Intim Waschlotion Senstive
Zachwalany przez wiele blogerek do higieny intymnej i mycia włosów sprawdzał się także i u mnie. Napisałam "sprawdzał", ponieważ odkryłam, że spowodował wypadanie włosów. Każdego dnia na szczotce jest więcej włosów niż przed zaczęciem używania płynu. Zarówno włosy, jak i ciało oczyszczał dobrze i dokładnie, nie wywołał podrażnień ani nie wysuszył. Zapach miał lekki i przyjemny, niedrażniący. Produkt był całkiem wydajny, wystarczył na około dwa miesiące codziennego używania, z tym że do umycia włosów potrzebowałam większej ilości. Nie wiem, czy kupię ponownie, jeśli już, to na pewno nie do mycia czupryny.

Timotei With Jericho Rose Moc i blask Odżywka do włosów
Do produktów Timotei mam ogólny, niczym niepotwierdzony uraz. Jakoś nie kupuję ich kosmetyków i nie ciągnie mnie do tego. Tę odżywkę kupiłam raczej z przymusu niż z czystej chęci. Działanie całkiem w porządku, ale szczerze mówiąc tyłka mi nie urwała. Zauważyłam wygładzenie i lekkie odżywienie. Produkt nie przyspiesza przetłuszczania, nie wywołuje łupieżu, nie wysusza włosów i nie podrażnia skóry głowy. Pachnie całkiem ładnie, kwiatowo i kosmetycznie, niedrażniąco.

BingoSpa Szampon borowinowy i 7 ziół
Początkowo nie mogłam się do niego przekonać, bo miałam tedy fazę na unikanie szamponów zawierających SLS i SLES. Kiedy jednak uznałam, że jeśli nałożę te składniki na włosy raz w tygodniu na minutę czy dwie to na pewno mi nie zaszkodzi. Szampon naprawdę świetnie oczyszcza, mocno się pieni i nie podrażnia skóry głowy. Idealnie zmywa olej rycynowy, i to przy jednokrotnym użyciu. Nie miałam też problemu z przesuszeniem, ponieważ zawsze nakładam odżywkę. Produkt nie zawiera silikonów, ma za to całe mnóstwo ekstraktów. Ogółem mówiąc sprawdził się u mnie i mogę go polecić. 

Zmywacz do paznokci z witaminą F bez acetonu
Nie przywiązuję się do zmywaczy. Biorę ze sklepowej półki bezacetonowy i to właściwie koniec zakupów. Ten wariant miałą już kilka razy i jest po prostu w porządku. Zmywa wszystkie lakiery, jedne szybciej, drugie wolniej, brokaty oczywiście z pomocą folii aluminiowej. Może i trochę wysusza paznokcie, ale zawsze po zmyciu emalii nakłądam odżywkę albo olejek rycynowy, więc problem ten nie daje mi się we znaki.

 BeBeauty Green Nature Wygładzające serum do rąk
Miałam kiedyś odżywczą wersję tego kremu i strasznie mnie rozczarowała. Tym razem było dużo lepiej. Serum bardzo dobrze nawilżało dłonie, nie podrażniało ich ani się nie kleiło. Wchłaniało się szybko, nie pozostawiało tłustego filmu. Moje dłonie były też dużo gładsze i miększe, delikatne i jasne. Bardzo mi się to podobało!


Tisane Balsam do ust
Pisałam to wiele razy i jeszcze powtórzę - świetny! Naprawdę dobrze nawilża i odżywia usta. Wygładza, likwiduje suche skórki, zmiękcza, nie podrażnia. Nie zbiera się w załamaniach, nie nadaje żadnego koloru. Szczerze uwielbiam!

 Oriflame Pure Nature Organic Red Apple & Oat Nourishing Lip Balm
Przez cały okresu używania byłam nim zachwycona. Używałam go na zmianę z Tisane, ponieważ nie był to mocno odżywczy kompres. Dobrze nawilżał wargi, niestety krótkotrwale. dawał niezwykle ładny efekt na ustach - czerwonawy, blady róż bez drobinek, z pięknym połyskiem, dającym efekt mokrych warg. Cudo, może kiedyś jeszcze go upoluję.
...........................................
Clinique Liquid Facial Soap Mild
Zawartość próbki wystarczyła mi na jedno użycie. Produkt bardzo dobrze umył moją cerę, nie podrażnił jej. Po zmyciu była jasna, miękka i czysta. Nie zauważyłam żadnych efektów ubocznych.

L'Biotica Biovax Eliksir Wygładzająco-nawilżający
Silikonowe serum z odżywczymi składnikami sprawdziło się bardzo dobrze. Wygładziło końce i nadało im blasku.

Clinique  Claryfying Lotion 2
W saszetce znajdowała się wytrzymała chusteczka nasączona tonikiem. Produkt odświeżył cerę, przygotował ją na przyjęcie kremu i zmatowił.
AA Eco Krem antyoksydacyjny
Próbka wystarczyła mi na trzy użycia. Krem nie podrażnił skóry, za to lekko ją odżywił i nawilżył.
Cashmir Płatki kosmetyczne
Średnio je lubię, trochę się rozwarstwiają. Na szczęście nie pozostawiają włókien na twarzy ani paznokciach. Kupuję je, gdy nie mam innego wyboru.
 Tso Moriri Mydło Liść grapefruita
Wklejam zdjęcie przed zużyciem, ponieważ dostałam je beż folii, nie mam więc czego pokazać. Powiem Wam, że mydełko było naprawdę w porządku. Całkowicie różniło się od tradycyjnych mydeł np. od Palmolive. Na pewno nie było aż tak twarde. Świetnie się pieniło, nie wysuszało, nie zawierało SLS. Wydaje mi się, że nieco nawilżało. Dodatkowym plusem był wzorek liści, naprawdę ciekawy.


Nie jestem dumna z ilości zużyć, ale lepsze to, niż nic. Mam nadzieję, że w czerwcu będzie tego więcej.

A Wam jakie idzie denkowanie?

wtorek, 4 czerwca 2013

Kolorowe Lato #1 - Miyo Mini Drops 115 Lucky

Akcja Kolorowe Lato rozpoczęła się już tydzień temu, jednak nie mogłam wcześniej zaprezentować lakierów. Mam małe zaległości, ale naprawię to w najbliższym czasie. Na dzisiaj przygotowałam recenzję wytworu Miyo, na który czekałyście od prezentacji w FotoMixie. Zanim jednak zacznę opisywać lakier, powiem Wam, że następne kolory też będą kuszące :)

Miyo Mini Drops 115 Lucky można opisać w skrócie tylko jednym słowem - mięta. Według producenta szczęście jest koloru miętowego. W żadnym wypadku nie jest neonowy, ani zbyt ciemny, ani za mocno rozbielony. Wygląda bardzo świeżo i wakacyjnie, ale myślę, że i na zimę się nada. Nie zawiera drobinek, brokatu, shimmera, zero pyłku. Mnie bardzo przypadł do gustu i na pewno nie raz pomaluję nim paznokcie. Wydaje mi się, że ciekawie prezentowałby się ze złotym topem.

Lakier nie jest ani za rzadki, ani za gęsty, pędzelek nie za cienki, ale też nie za gruby. Emalia rozprowadza się bardzo łatwo, skórek nie zalewa. Dwie warstwy dają całkiem przyzwoity efekt, jednak ja nałożyłam trzy dla zamaskowania ewentualnych prześwitów. Na zdjęciach lakier prześwituje na odrostach, ale widać to tylko pod słońce. Schnie w miarę szybko, około dziesięciu minut na warstwę, druga i trzecia mniej więcej po piętnaście.


Lakier bardzo przypadł mi do gustu i wiem, że będą go często używać. Poszukiwanie kolejnych miętówek w toku :)