sobota, 10 stycznia 2015

Colour Alike Ja Chromolę! 535H

Już od dość długiego czasu Colour Alike wypuszcza nowości tak piękne i oryginalne, że nie mogłam pozostać obojętna i w ramach gwiazdkowego prezentu zamówiłam cztery buteleczki. Jedna z nich zawiera bohatera dzisiejszego posta, czyli 535H z kolekcji Ja Chromolę!. Już na wstępie powiem, że jestem absolutnie zakochana w tym lakierze. Kolor jest trudny do określenia - czasami wygląda na jasny brąz, czasami różowawy fiolet z przebłyskami zieleni. Jest wręcz wypchany holograficznymi drobinkami, które dodatkowo nadają mu głębi i cudownie mienią się w słońcu i świetle sztucznym. Poza tym lakier ma lekko metaliczny, różowy połysk. Cudo
Aplikacja bezproblemowa, nie jest ani zbyt rzadki, ani za gęsty. Bardzo dobrze się rozprowadza, kryje idealnie przy dwóch niezbyt grubych warstwach. Schnie szybko bez wysuszacza. Wygląda świetnie i tak samo się aplikuje, dobrze schnie. W kwestii lakierów chciałabym, żeby wszystkie były tak dobre (i tak tanie) :).


Lakiery Colour Alike możecie kupić na colorowo.pl w całkiem niskich cenach. Bardzo polecam zarówno emalie CA, jak i sklep :)

Podoba się Wam? A może wcale nie ruszają Was takie efekty? :)

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Zużycia listopadowo - grudniowe

Ostatni post na blogu pojawił się ponad miesiąc temu, aż wstyd. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;) Dziś przybywam z ostatnimi w 2014 zużyciami. Nie ma tego dużo, zwłaszcza że jest to denko dwumiesięczne, ale kilka produktów się skończyło. Zapraszam do czytania i oglądania :)


Schwarzkopf, Essence Ultime, Omega Repair, Szampon / Odżywka - bardzo polubiłam ten duet. Zazwyczaj nie kupuję typowo drogeryjnych szamponów, ale ten miło mnie zaskoczył. Porządnie oczyszczał włosy bez przesuszania, wygładzał je i nadawał miękkości. Wydaje mi się, że skracał świeżość włosów o jeden dzień, ale nie jest to dla mnie wielki mankament. Raczej nie kupię go ponownie, chociaż używało się go bardzo przyjemnie. Odżywka natomiast spodobała mi się bardziej, zmiękczała, wygładzała włosy, przydawała im blasku. Szkoda tylko, że ani odrobinę ich nie dociążała. Zarówno szampon, jak i odżywka miały bardzo intensywny zapach przywodzący na myśl drogie perfumy. Ogólnie te dwa kosmetyki sprawdziły się u mnie dość dobrze i uważam, że warto je wypróbować, zwłaszcza odżywkę.


Olejek ze słodkich migdałów - bardzo go polubiłam, gdyż działanie było widoczne już od pierwszego użycia. Olejek wyraźnie nabłyszczał i odżywiał włosy, nadawał im sprężystości i miękkości. Bardzo dobrze sprawdzał się również stosowany na skórki przy paznokciach oraz wymieszany z kremem do rąk, a nawet stosowany zamiast niego. Mój olejek nie miał żadnego zapachu. Zdecydowanie polecam, bo to bardzo uniwersalny produkt.

Planeta Organica, Conditioner De Provence, Regenerujący prowansalski balsam do wszystkich rodzajów włosów - polubiłam ten produkt, mimo iż jego działanie nie było zbyt mocne. Całkiem nieźle nawilżał włosy, lekko odżywiał i wydobywał blask. Odżywka miała specyficzny, ziołowy, wyraźnie wyczuwalny, ale nienachalny i przyjemny zapach, który czułam na swoim włosach jeszcze następnego dnia i kolejnego również. Podsumowując, balsam całkiem nieźle się sprawdził, polubiliśmy się, ale efektu wow nie wywołał. 


Nivea, Anti-perspirant, Dry Comfort Plus - lubię spraye za wygodę podczas używania, ale jeszcze żaden nie sprawdził się na tyle dobrze, abym kupiła go ponownie.  W tym przypadku było tak samo. Ochrona była bardzo słaba, zapach potu nieco zniwelowany, ale mokre plamy pod pachami się pojawiały. Zapach antyperspirantu był dość intensywny, czasem nieco duszący przy aplikacji, ale szybko się ulatniał. Produkt nie sprawdził się u mnie, więc nadal będę szukać czegoś odpowiedniego.

Ziaja, Liście Manuka, Żel myjący normalizując na dzień/noc - moja cera bardzo polubiła ten żel, na łazienkowej półce mam kolejne opakowanie i podejrzewam, że nie ostatnie. Kosmetyk bardzo dobrze oczyszcza skórę nie wysuszając jej. Zauważalnie odświeża, nie podrażnia. Nie mam pojęcia, czy wpływa na zmniejszenie się liczby wyprysków, gdyż biorę tabletki, które pomagają, ale na pewno w żaden sposób nie szkodzi. Ma przyjemny, delikatny zapach. Zdecydowanie polecam!


La Roche Posay, Effaclar Duo [+] - kiedyś używałam wersji bez plusa i sprawdzała się dobrze, ale nigdy nie stosowałam kosmetyku na całą twarz, gdyż wywoływał zaczerwienienie i pieczenie. Na wypryski jednak działał świetnie. Wersja Duo [+] sprawdziła się genialnie i mam już drugie opakowanie, które zapewne niedługo się skończy. Zauważalnie zmniejsza ilość wyprysków i przyspiesza gojenie się tych, które powstały. Zmiękcza i wygładza cerę. Nie zapycha porów. W przeciwieństwie do zwykłego Duo nie wysusza i nie podrażnia mojej skóry. Ponadto błyskawicznie się wchłania, jest bardzo lekki. Z pewnością nabędę kolejne opakowanie!

Asa, Acnefan, Krem do pielęgnacji cery trądzikowej - bardzo lubię, zużyłam wiele opakowań. Chwilowo nie mam nowego opakowania, ale na pewno się zaopatrzę. Bardzo dobrze matuje cerę, działa antybakteryjnie. Nieumiejętnie nałożony nieco bieli, ale wystarczy dojść do wprawy w aplikacji. Nie podrażnia i nie zapycha. Nie mam pojęcia, które to zużyte opakowanie, ale na pewno nie ostatnie. 

Flos-Lek, Żel pod oczy na sińce, obrzmienia z arniką - cudów nie robi, ale ma przyjemne działanie. Łagodzi opuchnięcia i obrzmienia, nie szczypie i nie podrażnia. Szybko się wchłania, nie pozostawia filmu ani połysku. Raczej nie kupię go ponownie, nie zachwycił mnie, mimo iż działanie było pozytywne. 

    
Bell BB Cream Lightening 7in1 Eye Concealer - to moje drugie zużyte opakowanie i na pewno nie ostatnie! Idealnie stapia się ze skórą, ma jasny kolor, niewidoczny na skórze, kryje dość dobrze, dla mnie wystarczająco. Jest lekki, nie zapycha porów. Na wygodny aplikator w formie pędzelka. Jedynym minusem jest fakt, iż jest niewydajny i kończy się zupełnie niezapowiedzianie. Poza tym jest idealny i chyba nie zamienię go na nic innego.

Palmolive, Deep Fresh Clean, Mydło w kostce - nie lubię mydeł w kostce i takowych nie kupuję, ale w domu mam ich dużo, więc czasami zużywam jedno lub dwa, po czym wracam do żeli pod prysznic. Mydło spełniało swoją funkcję, oczyszczało skórę, lekko się pieniło i łatwo spłukiwało. Zapach typowo mydlany, taki chłodny (mam nadzieję, że wiecie o co chodzi), na szczęście nie utrzymywał się na skórze. Mydło pozostawiało lekki osad na ciele i wannie, co bardzo mnie denerwowało. Zużyłam, ale nie polubiłam i nie polubię mydeł Palmolive. Obecnie używam wersji różanej, a kiedy się skończy z pewnością sięgnę po żel.

Tisane, Balsam do ust - ilość zużytych opakowań chyba mówi sama za siebie ;) Do pielęgnacji ust używam tylko tego balsamu i to najlepsze rozwiązanie w moim przypadku. Bardzo dobrze nawilża, odżywia i regeneruje usta, zapobiega suchości. Zmiękcza i wygładza wargi. Kolejne opakowanie w użyciu i nie ostatnie.

Znacie któryś z tych produktów? Jak sprawdził się u Was?